niedziela, 24 sierpnia 2008

Pierwszy dzień w Świnoujściu, właściwie jeszcze przed..dzieli nas tylko rzeka i prom. ;) Passek przed portem przed przeprawą.
A tutaj czekając na prom dostaliśmy ulotkę od jakiś chłopaczków, którzy przy okazji chcieli nam jeszcze umyć szybki ;] Agata tak się wczytała, ze nawet znalazła jeden błąd w txt - 'bieg na oriętacje'..

A to Passek załadowany na prom, wyborne przednie, środkowe miejsce ;>
Niestety takie wyborne miejsce nijak się miało do widoków w trakcie przeprawy ;>

A tu juz plazzzza..
I zaleglem... srodek plazy a ja spie.. i ponoć nawet chrapałem ;>
2h a ja dalej śpię w tej samej pozycji.. ;>


Lekko po przebudzeniu , coś w stylu 'pospałbym sobie jeszcze' ;>

I dziubek uhahany bo na plazy ;>


Apetyt jak zawsze, nawet Desperados - bo juz dzis nie prowadze ;>


Aktualnie zalegam w wyrze i mam zamiar sie porzadnie wyspac, we Wrocku spalem tylko 4 godziny, wyjechalismy o 5:00 a o 10:00 juz bylismy w Świnoujściu. Niezły rekordzik jak na 450 km ;) Aktualnie strasznie piecze mnie twarz więc te przeleżane 2 godziny na plaży nie poszły na marne ;> Zobaczymy jutro na zdjęciach jak się spaliłem ;>

wtorek, 12 sierpnia 2008

Passa sprzyja ;>

Moje najnowsze przekleństwo dziś okazało się być dla mnie łaskawe ;> Wrzuciłem 20zł wyciągnąłem 80;) Grunt to grać na trzeźwo i nie wrzucać więcej jak już raz się tak tłusto udało ;> Powoli odbijam się od dna po ostatniej porażce ;d

czwartek, 7 sierpnia 2008

Karmienie bestiiii

Dzisiejsza kolacja: Mysz kolczasta (Acomys cahirinus)
Dzisiejszy konsument: Pyton królewski (Python regius)
... do dzieła.














........... smacznego ;)

środa, 6 sierpnia 2008

Niedzielne szaleństwo ;)

Generalnie niedzielne szaleństwo.. Drugi niespełniony cel w tym roku.. Tak się stało, że na imprezie u Karoliny poznałem w końcu Łukasza, z którym się już wcześniej umawiałem na ten zjazd ale teraz mogliśmy dogadać szczegóły. Min dlatego też nie skułem się zbytnio aby w miare stabilnie czuć się na górze ;) Pawlak niestety siedzi w swoim domku w górach więc na spontana wziąłem z domu sprzęt i ruszyłem w górę.. Około 20 minut rozkładania całego sprzetu, mocowania zabezpieczeń, robienia supłów na linie, zakładania uprzęży.. przerzut liny przez barierke no i się zaczęło.. adrenalina zaczęła buzować. Yes2Mike z Nieśpiącą na dole z aparatem, komunikacja przez PMR'y ;) Ale..

..Spękałem. Złożyło się na to pare rzeczy.. nigdy jeszcze nie zjeżdżałem nie mając pod nogami gruntu - tam na początku jest tylko 20 cm murku a później już tylko czysta przestrzeń w dół... przechodząc przez barierke, trzymając się jej tylko jedną ręką i patrząc się w dół - o tak, efekt murowany. Brak Pawlaka i liny asekuracyjnej zrobiły swoje.. chyba jeszcze nie jestem na tyle szalony aby rzucać się na takie wyzwania bez wsparcia.. z jednej strony wielkie zawiedzenie, gdyż jednak nie zrobiłem tego co zakładałem.. z drugiej - veni vidi.. nakręciłem temat, wszedłem, odważyłem się przejść przez barierke i popatrzyłem w dół.. ok - innym razem. Na pewno drugi raz podejdę!
(Widok z dołu)
(Widok z góry na Kuźniki ;))

(zza barierki.. dach Karoliny, moja czarna strzała a z prawej str ta kropka to yes2mike ;>)


(wieżyczka od środka)


(wieża od środka)
(a to już na dachu - po drugiej stronie barierki.. niestety tylko na tym się skończyło.. ;))

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Mrrr ;)


500 zdjęc prosto ze skrzynki.. i cały wieczór pełna euforia ;) A ile radości trzymać w ręku tyle wspomnień.. ;)